piątek, 29 sierpnia 2014

BÓL DUPY

Chciałbym się Was zapytać skąd w dzisiejszych czasach,
bierze się wśród tylu osób ten popularny już tzw. "BÓL DUPY".
Niestety spotykamy się z nim coraz częściej i dotyczy coraz
większej ilości spraw i sytuacji. Dlaczego ludzie tak bardzo
przejmują się życiem innych, a nie chcą zająć się swoim?
Zacząłem się nad tym zastanawiać gdy zobaczyłem u kogoś na
facebooku post odnośnie ALSiceBucketChalennge,
było w nim trochę racji ponieważ autor opisywał sytuację, że
ludzie to źle pojmują i zamiast polewać się wodą i wpłacić
kwotę dla stowarzyszenia aby pomóc osobom chorym,
to te osoby zakładają się (nominują) i jeśli ktoś się nie poleje, to musi
dać dyche dla osoby nominującej - a nie ma mowy o pomocy chorym.
Okej, zgodzę się, że powinno to inaczej wyglądać, ale...
po co ogłaszać wszystkim i traktować jak idiotów osoby, które podjęły nominację?
W ogóle co mi do tego? Jak to wpłynie na moje życie, że ktoś wylał na siebie wiadro z wodą?
Jakby wylał na mnie to co innego :)
Wracając do tematu, autor argumentuje, że oni w ten sposób nie pomagają.
Hmm, jakby tak się zastanowić, to ja, dowiedziałem się o całej akcji
własnie dzięki tym nominacjom, bo widziałem filmiki znajomych
(którzy prawdopodobnie nic nie wpłacali nikomu) i nie wiedząc o co chodzi
wpisałem w google " o co chodzi z wylewaniem wody z wiadra na siebie"
no bynajmniej coś w tym stylu.
I dowiedziałem się na czym to polega i jak można pomóc.
Więc może poza samą zabawą te osoby też pomagają?
To podobnie jakby kupić w promocji kiełbasę w biedronce i powiedzieć
komuś że jest promocja i że kiełbasa dobra, może ta osoba nie kupi
ale powie dalej, następna znowu komuś powie, aż w końcu trafi
ta informacja do osoby, która kupi tą kiełbasę i będzie zadowolona.
Może przykład głupi, ale czy nie o to chodzi?
Tylko że przy tej nominacji z wiadrami ludzie mają zabawę, a przecież nikomu nie szkodzą.
Więc ludzie... 
Przestańcie się kurwa spinać o to że ktoś ma z tego zabawę :D

Oczywiście to tyczy się również innych nominacji, bo były też nominacje
na wypicie piwa na raz, w której sam uczestniczyłem i nawet nie po to
żeby pokazać komuś że dam radę wypić piwo (no proszę was -.-),
ale dlatego że chciałem sam sobie udowodnić, bo zawsze wcześniej szkoda
mi było piwa żeby wypić je na raz, a tu miałem okazję i co? Stało się coś komuś?
Komuś z moich znajomych spinających o to coś zrobiłem tym?
Albo nominacja na wrzucenie zdjęcia z dzieciństwa,
no mi wydawało się to nawet całkiem spoko, nie wiem nawet jak to skomentować :)
Osoby które zawsze mają ból dupy pewnie narzekałyby że "cały czas 
jakieś zdjęcia stare mi się pokazują... blablabla... wrzucaliby normalne
zdjęcia ....blablabla...." A jak ktoś wrzuci inne zdjęcie to komentarze
typy "wrzucają te selfie - mogliby się bardziej wysilić"
I CAŁY CZAS - BÓL DUPY :)
Ale mam dla takich osób radę, usuńcie facebooka i nie wychodźcie z domu
bo nikt nigdy i tak wam zawsze nie dogodzi bo zawsze Wam coś nie będzie 
pasowało i tak powstaną inne nominacje, które i tak skomentujecie negatywnie,
a ktoś i tak podejmie się nominacji, bo ludzie mają Twoje zdanie głęboko w dupie. 
Albo kupcie popularną też już maść na ból dupy i przestańcie spinać. :)










Podobnie też irytuje mnie gdy ktoś skomentuje jakąś piosenkę lub gatunek muzyki
że słaby chujowy itp. Dobra ja jeszcze mogę zrozumieć jeśli ktoś skomentuje
negatywnie, ale uzasadniając dlaczego mu się nie podoba. Ale bez argumentów
że on kurwa słucha innych gatunków muzyki i to mu sie nie podoba
....serio???
Po pierwsze, jak wam się nie podoba to nie włączajcie.
Po drugie, no brak mi słów, leczcie się bo z psychą coś nie halo :)
Po trzecie, nauczyłem się żeby nigdy nie odpowiadać na takie nic nie wznoszące komentarze,
bo to zawsze przerodzi się w dyskusję a z idiotami nie ma co dyskutować.
Komentując tylko podnosicie popularność bezsensownego komentarza. Nie ma sensu :)

No i kolejną sytuacją jaka mnie irytuje to kiedy jest filmik, z wybrykami
motocyklistów a pod spodem komentarze w stylu "motocykliści to zmora naszych dróg"
Ale żeby nie było, że to tylko dlatego, że jestem motocyklistą to kolejny przykład:
oglądam filmik z wybrykami kurierów,
a pod spodem komentarze w stylu "kurierzy to zmora naszych dróg"
następnego dnia oglądam filmik z wybrykami kierowców
ciężarówek, a pod spodem komentarze "tiry to zmora naszych dróg"
...hahaha nawet tego dalej nie komentuje :)

Pozdrawiam i proszę was o wyrozumiałość i zaprzestanie narzekania,
bo życie jest piękne tylko ludzie szaro na nie patrzą :p


ajajaj, hejty za
3...
2...
1...
:)

wtorek, 26 sierpnia 2014

Domowe studio nagrań

Cześć!

Z racji tego, że sam niedawno przez to przechodziłem - wiem jak trudne jest przygotowanie odpowiedniego sprzętu, pomieszczenia i programów do nagrywania wokali. Ja budowałem swoje studio głównie pod gatunek rap, ale spełniło ono swoją rolę także w innych gatunkach.

Ten poradnik przeznaczony jest wyłącznie do początkujących! Wiedza jaką się z Wami dzielę pozwoli na tworzenie muzyki, która nie "kaleczy" uszu słuchaczy, ale nie możemy wymagać jakości jak w profesjonalnych studiach nagrań. Zapraszam do dalszej części poradnika.

Po pierwsze - wybór mikrofonu.

Zacznijmy od tego, że do wyboru mamy dwa typy mikrofonów: dynamiczny i pojemnościowy.

mikrofon dynamiczny

mikrofon pojemnościowy

Nie chcę opisywać czym się one różnią, bo można znaleźć w internecie dużo takich informacji od bardziej wykształconych w tej dziedzinie osób ode mnie. Kiedy ja stanąłem przed wyborem mikrofonu i przeanalizowałem wszystkie informacje stwierdziłem, że kupię mikrofon pojemnościowy i taki też radziłbym Wam żebyście zakupili. Mikrofony pojemnościowe posiadają szerokie pasmo przenoszenia, są bardziej czułe i moim zdaniem właśnie te mikrofony powinny znajdować się w studiu nagrań (a dynamiczne zostawmy na scenie).

Dużym problemem przy zakupie mikrofonu była cena. Ja miałem bardzo ograniczony budżet a mikrofony pojemnościowe potrzebowały dodatkowego zasilania co podwyższało praktycznie o 100 procent ich cenę.
I wtedy dowiedziałem się o mikrofonach pojemnościowych na USB i pomimo negatywnych opinii postanowiłem kupić właśnie taki. 

Zakupiłem mikrofon Samson C01U 

Muszę przyznać, że jak na jego cenę (ok.300zł) jakość była dobra. I fakt że kupując sam mikrofon mogłem podłączyć go do komputera i nagrywać. Tylko pojawił się inny problem. Mikrofon nie miał wyjścia jack na odsłuch. Z programu i komputera nie mogłem mieć odsłuchu ponieważ był on z opóźnieniem i nagrywając nie słyszałem siebie w słuchawkach. Dlatego postanowiłem sprzedać ten mikrofon i kupić inny.

Drugim moim mikrofonem i do teraz jest MXL Pro 1b USB
Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę, co prawda cena z okolic 500zł ale miał w sobie wszystko czego mógłbym oczekiwać i to co jest potrzebne do amatorskiego studia nagrań.

Podsumowując do studia polecałbym bardziej mikrofon pojemnościowy, a jeśli nie mamy dość oszczędności spokojnie możemy kupić mikrofon pojemnościowy na USB. Mikrofon dynamiczny radzę kupić dla osób które nie mogą zaadaptować pomieszczenia akustycznie, ale o tym w dalszej części poradnika.
ps. sam nie używałem mikrofonu dynamicznego więc nie będę mógł udzielić pomocy w razie problemów.

Po drugie - adaptacja akustyczna pomieszczenia

Jeśli już zdecydowaliśmy się na mikrofon pojemnościowy powinniśmy wiedzieć o tym, że taki mikrofon potrzebuje odpowiednich warunków, aby nasze nagrania były dobrej jakości. Ustawienie mikrofonu w pokoju bez żadnego przygotowania akustycznego powodowałoby, że w nagraniu byłby pogłos, który utrudniałby mastering oraz wpływał na jakość nagrania. 

Ja na szczęście miałem wolne pomieszczenie, które mogłem przerobić sobie na studio i wygląda ono tak:




Jak widzicie, przestrzeń wokół mikrofonu obkleiłem wytłoczkami po jajkach, mają one za zadanie rozpraszać dźwięk, a co za tym idzie, zniwelować pogłos. Jest wiele osób, które uważają, że wytłoczki po jajkach nie spełniają wymaganej roli, ale sam muszę przyznać, że jest duża różnica nawet jak stanie się przy mikrofonie i coś powie oraz jak stanie się w innym miejscu. To na prawdę pomaga. Ale najlepiej żeby wytłoczki były z co najmniej 3 stron mikrofonu, ja dodatkowo dałem jeszcze na sufit.

Tutaj oczywiście głównie kwestia kasy bo jeśli ktoś ma możliwość to polecałbym specjalne pianki akustyczne, które na pewno poradzą sobie lepiej.
Jest również możliwość zakupienia specjalnego panelu akustycznego, który zapewni wystarczające warunki do nagrywania. (koszt ok. 400 zł)


Jeśli ktoś nie ma miejsca i nie może sobie pozwolić na oklejanie ścian wytłoczkami, to jest inny prostszy sposób, który praktykuje parę moich znajomych. Wystarczy, otworzyć szafę, rozsunąć ubrania, postawić mikrofon i gotowe :) Można również zrobić jakiś statyw i wokół mikrofonu rozścielić prześcieradła lub koce - Gotowe !

Po trzecie - pop filtr i statyw

Ważne przy mikrofonach pojemnościowych jest to aby posiadać pop filtr, który zabezpiecza nasze nagranie przed nazbyt głośnymi głoskami wybuchowymi takimi jak "p" "b" itd. To znów są koszty (ceny zaczynają się od ok.60 zł w górę), ale tutaj tak na prawdę na początek wystarczy pończocha, kawałek druta i dość sztywny kabel. Pełno jest poradników jak zrobić pop filtr, ja zrobiłem go na swój sposób. Uformowałem sztywny drut w koło, przymocowałem do niego kabel (sztywny kabel nadaje się bardzo dobrze ponieważ gdy ustawimy pop filtr w odpowiedniej pozycji to sztywność kabla utrzymuje tą pozycję, ale nadal mamy możliwość ustawienia innej pozycji). Pończochę, a najlepiej dwie warstwy naciągamy na drut, związujemy i gotowe. Wszystko spełnia swoją rolę. Musimy jednak pamiętać, by popfiltra nie ustawiać zbyt blisko i zbyt daleko mikrofonu. Najlepiej metodą prób i błędów.

Raczej do mikrofonów pojemnościowych na USB nie dodają statywów, dlatego albo będziemy zmuszeni dokupić albo zrobić własny. Ja miałem możliwość zrobienia sobie samemu. 

Myślę, że jeśli chodzi o kwestie techniczne to by było na tyle. 
W innych poradnikach opiszę jakiego programu używam do nagrywania, jak nagrywam oraz podstawy mixu i masteringu. 
Jeśli masz jakieś pytania to zapraszam na mój profil na facebooku:
lub email: niedzielan69@o2.pl
oraz na kanał youtube, gdzie możesz usłyszeć moje kawałki oraz zobaczyć filmiki ze studia itp.

wtorek, 8 kwietnia 2014

Adrenalina - i zastanawiasz się czy jesteś normalny...

     Są ludzie, którzy się nie boją. Na pewno kogoś takiego znasz lub może jesteś jednym z nich. Od małolata zazdrościłeś tej osobie, że nie boi się zeskoczyć z wysokiej gałęzi łażąc po drzewie, albo że przeskakuje przez płot do podwórka sąsiada, po piłkę, a gdzieś w oddali biega sobie groźny pies. Zazdrościłeś mu, że nie boi się odchylić rowerem, za mocno do tyłu, próbując jazdy na jednym kole. Pewnie moglibyśmy wymieniać więcej takich sytuacji. I choć wiele razy myślałeś, że już będzie po Twoim koledze, to jednak nie... On jest cały i zdrów, a nawet nie miał nigdy złamanej ręki.
     Ja mogę raczej podpisać się pod tą osobą "bardziej ostrożną". Może to nie było to, że się bałem, ale granice ryzyka jakie mogłem wykorzystać, miałem nieco bliżej od takiej osoby, o której pisałem wyżej. Byłem taki jak większość.
     Od kiedy posiadam motocykl, to coś się zmieniło. Teraz skieruję pytanie do motocyklistów czytających ten post: jakie były wasze emocje gdy po raz pierwszy uniknęliście wypadkowi (śmierci?) na motocyklu? Co zrobiliście zaraz po tym? Moja pierwsza taka sytuacja nie była wcale jakaś wyjątkowa, po prostu nie wyrobiłem zakrętu, a że był to zakręt w prawo to wyrzuciło mnie na sąsiedni pas dla ruchu o przeciwnym kierunku. Nikt nie jechał, wcisnąłem sprzęgło i przetoczyłem się z powrotem na swój pas, zastanawiając się "co by było, gdyby z naprzeciwka jechał samochód....", taka chwila przemyślenia i do garażu wróciłem jadąc powoli i spokojnie. I od tamtej pory jeżdżę już powoli i spokojnie... Hahaha, tytuł posta by nie zgadzał się z tym co piszę, więc nie będę ściemniał, gdy następnego dnia wyprowadziłem motocykl, byłem tak nabuzowany, że myślałem tylko o tym z jaką prędkością uda mi się pokonać wczorajszy zakręt bez wyjechania na sąsiedni pas - i sprawdziłem to.
Inna, bardzo podobna sytuacja: jadę przez miasto 110 (w sumie to była już droga wylotowa gdzie zazwyczaj jest mały ruch), zakręt i przy chodniku schodzę, a tam dziury... Przednie koło podbiło mi do góry, a ja nie miałem żadnego panowania nad motocyklem, na tylnym kole wyjechałem - znów - na sąsiedni pas, po czym szczęśliwie opona upadła na asfalt, wytraciłem prędkość, wróciłem na swój pas i jadąc swoim pasem, znów zastanawiam się nad kwestią tego "co by było gdyby...", ale nie na długo, bo zbliżałem się do następnego zakrętu, więc trzeba było przyspieszyć...
     Przyzwyczajałem się do tej adrenaliny, a gdy już się przyzwyczaiłem, to dawka jaką dostawałem, przy "codziennej" jeździe, przestała mi wystarczać. Moja ostatnia jazda w poprzednim sezonie wyglądała tak, że gdy silnik motocykla się nagrzewał, to ja zastanawiałem się co zrobić, żeby chociaż na trochę zapamiętać ten wyjazd i przypominać sobie go, w tęsknocie za sezonem i powrotem do dwóch kółek. W ten dzień, pierwszy raz wyprzedzałem pomiędzy tirami. Może to nie jest jakiś wyczyn, ale na tamtej drodze w mieście jest bardzo wąsko, a ja lecę swoim motocyklem pomiędzy dwoma tirami - podobało mi się to i uświadomiłem sobie, że adrenalina mnie zmieniła.

Dlaczego zastanawiam się czy jestem normalny?

Wyobraźcie sobie taką sytuację: dopiero co zaczął padać deszcz, więc pewnie wiele osób wie, że wtedy jest najbardziej ślisko na drodze (wszystkie brudy mieszają się z wodą i to tworzy śliską powłokę), a ja lecę lewym pasem i wyprzedzam po kolei ciężarówki, jedna, druga, trzecia.... wysepka na przejściu dla pieszych - widzę dużo wolnego miejsca na lewym pasie, więc ciągnę lewą dalej, wzdłuż podwójnej ciągłej. Rozpędzam się jakoś do 100 (w mieście jadę to nie będę przeginał) i co się dzieje? Z naprzeciwka tir, po prawej tiry jeden za drugim, a po środku... wysepka. I zastanawiasz się, gdzie będzie bardziej miękko...

Trzy opcje (żeby nie było, że bez wyboru):
a) Tir
b) Wysepka
c) Naczepa
(brak kół ratunkowych, a telefon do przyjaciela byłby chyba w tej sytuacji bardzo miłym rozwiązaniem)
Dokonując wyboru oczywiście zacząłem hamować: hamulec przód + delikatnie tyłem , redukcja 5, 4, 3...
I wciskam się za tirem....

A co Wy byście zrobili w takiej sytuacji?
Ja grzecznie jadę dalej, zaraz zatrzymałem się gdzieś na parkingu i cały się trzęsę...
Ale nie ze strachu.
To było uczucie typu "wiem, że mogłem zginąć, ale chcę więcej".
Jedni czerpią adrenalinę z bijatyk, inni skaczą na rowerze, są też tacy co jeżdżą motocyklem...
Być może już przełamałem swój strach, albo przesunąłem tę granicę dalej.
Trzeba tylko pamiętać o tym, że ktoś może przez nas cierpieć, więc pamiętajmy,
żeby samemu narysować sobie tą granicę w odpowiednim miejscu...

niedziela, 30 marca 2014

Egzamin na prawo jazdy


Mam w sobie taką mieszankę uczuć, że nie wiem co z nią zrobić. Napisałbym kawałek, jakiś nowy, ale nie mam bitu, bo od dłuższego czasu Akai spoczywa sobie na szafce zbierając kolejną warstwę kurzu. Poza tym, dzisiaj nie mógłbym się raczej skupić na jednym konkretnym temacie, bo co prawda humor mam dobry, ale przyznam, że boję się tego, że nie zdam za pierwszym razem egzaminu teoretycznego na prawo jazdy, który odbywa się jutro o godzinie 11 (trzymajcie kciuki). Mówią, żebym się nie przejmował, wydaje mi się, że powinienem zdać za pierwszym razem gdyż od 6 klasy podstawówki, jeżdżę na konkurs BRD. W technikum już nie mogłem uczestniczyć w tym konkursie, ale za to, udało mi się pojechać na inny konkurs, również związany z przepisami ruchu drogowego do Gorzowa Wlkp. Nawet planuję pojechać, znów, w tym roku na ten konkurs. I taka osoba, która jeździ na takie konkursy, ma już jedną kategorię prawa jazdy (bo w wieku 16 lat zrobiłem prawko na kat. A1) powinna sobie poradzić z 32 pytaniami, ale niestety, zdarza mi się robić błędy w testach i chociaż po zakończeniu testu pokazuje się zielony napis "Uzyskałeś wynik pozytywny", to ten jeden lub dwa błędy powodują, że nie mam stu procentowej pewności co do wyniku tego państwowego egzaminu.




sobota, 29 marca 2014

III Ogólnopolskie Mistrzostwa Mechaników 2014 - Młody Mechanik

Tak więc, wczoraj, cały dzień spędziłem w Poznaniu na Targach Techniki Motoryzacyjnej.
Wyjazd odbywał się ze szkoły, ponieważ, z Bartkiem (głównie dzięki jego zasłudze) przeszliśmy
eliminacje do Konkursu Młody Mechanik na 3 Ogólnopolskich Mistrzostwach Mechaników 2014.
W dniu zapisów na konkurs nie było mnie nawet w szkole, ale bez mojej wiedzy i tak zostałem zapisany,
a drużyna, została nazwana "BLU" nazwa była oryginalna w porównaniu do innych, fajnie się też złożyło
bo z 20 drużyn zostaliśmy podzieleni na 3 grupy, a my znaleźliśmy się w niebieskiej.
Przy okazji konkursu spotkaliśmy się ze znanym dziennikarzem motoryzacyjnym,
panem Włodzimierzem Zientarskim.

Zapowiedź konkursu:


Konkurencje w jakich braliśmy udział:

1) Test Teoretyczny - test składał się z 10 pytań, ogólnie nie był trudny, ale przyznam, że nie na wszystkie pytania odpowiedzieliśmy prawidłowo. Ciężko było się skupić, gdy nad nami była kamera, test pisaliśmy na beczce, na scenie, przed którą stało wiele ludzi.

2) Topex - konkurencja polegała na wkręceniu na dość długi gwint śruby, a następnie wykręceniu jej, tylko przy użyciu kluczy tam dostępnych, wzięliśmy 17 płasko-oczkową, ja wkręciłem, a Bartek wykręcił. Nie pamiętam jaki mieliśmy czas, ale był on dość dobry.

3) Precyzja - Service - uczestnicy mieli za zadanie ustawić zbieżność kół tylnej lub przedniej osi, laserowym przyrządem. Zadanie wykonywaliśmy na specjalnie przygotowanym modelu podwozia.

4) Zadanie Praktyczne - Przy tym zadaniu na czas, wymienialiśmy pasek rozrządu, w przekrojonym modelu silnika.

5) Wimad - sprawdzaliśmy geometrię kół, bardzo fajnym przyrządem. Wystarczyło założyć na 4 koła pojazdu tarcze, komputer je odnajdywał, a następnie przepychaliśmy pojazd kawałek do przodu (1 - 1.5m), potem dostawaliśmy wydruk. W konkurencji musieliśmy zrobić to na czas.


6) Tesam - tutaj, specjalnym przyrządem wyciskaliśmy, a następnie wciskaliśmy tuleję gumowo-metalową, również na czas.


7) Oponeo - Z wykorzystaniem aktywatora ATEQ VT55 kopiowaliśmy fabryczny czujnik ciśnienia TPMS z jednego koła do pamięci czujnika uniwersalnego Schrader EZ-sensor. Przy okazji dowiedzieliśmy się że wszystkie nowe pojazdy będą wyposażone w czujniki TPMS, a klonowanie pamięci może się przydać, gdy np. będziemy chcieli aby ciśnienie w ogumieniu było również kontrolowane w zimowych oponach.


Gratuluję zwycięzcom! Niestety mi i Bartkowi nie udało się wygrać konkursu, mimo wszystko dobrze sobie radziliśmy. Może w przyszłym roku się uda.


Pierwsza relacja:


Dla zainteresowanych linki związane z targami oraz konkursem:
www.mistrzostwamechanikow.pl/
www.mistrzostwamechanikow.pl/organizatorzy

środa, 5 marca 2014

Nowy mikrofon (Samson C01u vs. MXL PRO 1-B USB)


Więc dziś doszedł mój nowy mikrofon, jest to MXL PRO 1-B USB.
Po co kolejny na USB? Już tłumaczę:
Jakość nagrywania wokalu poprzedniego mikrofonu (Samson C01u),
była jak dla mnie jak najbardziej OK. Wadą nagrywania tamtym mikrofonem było to,
że nie miałem odsłuchu wokalu w czasie rzeczywistym.
Nowy mikrofon ma wbudowane gniazdo jack 3,5mm dzięki czemu słyszę siebie
praktycznie przy zerowej latencji.

A teraz może małe porównanie obu mikrofonów.

Samson C01u


Może nie będę opisywał wyglądu przy zdjęciu,
ale muszę przyznać że mikrofon wygląda masywnie za co daję mu duży plus.
Obudowa niestety podatna na brudzenie się i nie wymyśliłem do dzisiaj jak ją wyczyścić.
Stojak biurkowy dorzucony wraz z mikrofonem, co prawda w większości wykonany
z tworzywa sztucznego, ale tak jak mikrofon wygląda i jest dość masywny.
Do pudełka Samson wrzucił nam dodatkowo pokrowiec do mikrofonu
(mimo wszystko wg mnie bezpieczniej transportować go w pudełku),
płytę z programem Cakewalk Sonar LE, którego nie miałem zamiaru nawet uruchamiać,
statyw, kabel USB i standardowo makulaturkę.

 MXL PRO 1-B USB

Rozrywam szybko folię z marką kuriera, wyciągam pudełko i... "kurde..." - nie lubię tych pudełek,
w których jest takie okienko i widać co jest w środku. Nie wiem czemu - nie lubię. Dobra nieważne!
Otwieram pudełko, mikrofon wygląda nawet ładnie, chwytam go w rękę i pierwsza myśl "plastik?"
Po chwili stwierdziłem że to nie jest plastik, ale tak na prawdę do teraz nie jestem pewien.
Mimo wszystko mikrofon pojemnościowy nie służy do trzymania w reku,
a na statywie, MXL prezentuje się bardzo dobrze.
Statyw biurkowy jest mniej masywny niż statyw Samsona, jednak górna część posiada regulację
ustawienia kąta pochylenia mikrofonu, przy Samsonie tego nie było i mikrofon dobrze trzymał się
tylko w jednej pozycji, więc tutaj bez dyskusji wybieram statyw od MXL.

W pudełku znalazłem jeszcze więcej makulatury, kabel USB, ściereczkę z mikrofibry, statyw.

Jakościowo, mikrofony nagrywają podobnie, jednak dźwięk MXL wydawał mi się wyraźniejszy,
jak już coś nagram nowym mikrofonem to podzielę się tym z Wami.




 Tutaj możecie sprawdzić jakość mikrofonu Samson C01u (oczywiście po masteringu).

poniedziałek, 3 marca 2014

Kilka słów wytłumaczenia...

A więc zacznijmy od tego co jest nowe, czyli od bloga:

Co z tego wyjdzie - nie wiem.
Po co to? A po to, by informować Was o nowościach, planach itd. w bardziej przejrzysty sposób.
Na facebooku jest bardzo nieczytelne to wszystko, dlatego postanowiłem, że dłuższe posty
będę pisał tutaj, a na facebooku umieszczę tylko link.
Co o tym myślicie? Odpowiedzcie w komentarzach.

Druga sprawa to przerwa w mojej "działalności", do której zmusił mnie natłok spraw i obowiązków.
Otóż jestem w trakcie robienia prawa jazdy kategorii B, na co chcę poświęcać dużo czasu, gdyż
mam nadzieję zdać za pierwszym razem :) Inne obowiązki to szkoła - teraz nauczycielom zebrało się
na sprawdziany, kartkówki. Trzeba się starać.

Trzecia sprawa to konkurs Pro Arte, który odbędzie się w Sulęcinie 5 marca.
Na konkursie odbędzie się premiera utworu z Pauliną Zabielską.
Kawałek bardzo długo przygotowywaliśmy, i staraliśmy się dopracować
najmniejszy szczegół. Jednak premiera w internecie odbędzie się trochę później
gdyż nie mamy nic nagrane. (Planuję teledysk, ale co z tego będzie? Nie wiem.)

I czwarta ostatnia sprawa to nowy mikrofon. Poprzedni nie był zły, ale miał wadę,
która spowodowała, że zamówiłem nowy. Jak nowy dojdzie (środa-czwartek)
to się nim pochwalę i napisze dlaczego postanowiłem zmienić poprzedni na ten.

To chyba będzie na tyle. Proszę o jakiś komentarz odnośnie tego czy taki blog
będzie odpowiednią formą na przekazywanie informacji.

Pozdrawiam! :)